MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Wisły Kraków Albert Rude po klęsce w Katowicach: Było nam ciężko radzić sobie z intensywnością przeciwnika w tym meczu

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
GKS Katowice rozbił Wisłę Kraków aż 5:2 i sprowadził jej szanse na awans do ekstraklasy jedynie rozmiarów matematycznych. Po końcowym gwizdku boiskowe wydarzenia podsumowali obaj trenerzy. Najpierw Albert Rude z Wisły Kraków, a następnie Rafał Górak z GKS-u Katowice.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

Albert Rude powiedział na początek: - Jak mówiłem na poprzedniej konferencji, gdy nie grasz w jedenastu, w tak ważnych meczach i z tak trudnym rywalem, to jest jeszcze trudniej. I dziś wydarzyło się to ponownie. Graliśmy z bardzo, bardzo dobrym rywalem, który to wykorzystywał, który grał bardzo dobrze i nie osiągnęliśmy tego, czego chcieliśmy. Pomimo tego muszę powiedzieć, że jestem bardzo dumny z mojej szatni, z tego co zrobili i pomimo tych niedogodności, które mieliśmy. Cały czas szli do przodu. Jest to trudny moment dla nas, trudny moment dla Wisły, ale jak zawsze będziemy szli do przodu, nie poddawali się.

Jeszcze w piątek była na przedmeczowej konferencji prasowej rozmowa o łapaniu kartek w nieodpowiedzialny sposób, o koncentracji od pierwszych minut. Trener Albert Rude zapewniał, że przeprowadził z drużyną na ten temat bardzo poważną rozmowę. Nie poskutkowało. Od 5 min Wisła grała w Katowicach w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę zobaczył Eneko Satrustegui. Rude na ten temat mówi: - Jedyne co mogę powiedzieć, to jest to, że takie rzeczy się zdarzają. W piątej minucie otrzymujemy czerwoną kartkę i musimy sobie z tym poradzić. Robiliśmy dosłownie wszystko, by sobie z tym poradzić. Wszystko, co w naszej mocy. Zdobyliśmy jedną bramkę, ale w konsekwencji potem w dalszej części meczu męczyliśmy się bardzo, bo przeciwnik grał bardzo dobrze.

Katowice wyglądały w tym meczu zdecydowanie lepiej od Wisły. Czy wszystko można tłumaczyć jedynie grą w przewadze? Trener „Białej Gwiazdy” na tak postawione pytanie, odpowiada: - Kiedy grasz o jednego zawodnika mniej, to było dla nas o wiele trudniejsze, aby sobie z tym poradzić. W szczególności jeśli chodzi o pressing. Mieliśmy więcej przestrzeni do pokrycia, więcej przestrzeni do biegania i w szczególności w sposób w jaki my gramy, jeśli chodzi o utrzymanie się przy piłce. Musieliśmy biegać więcej metrów. Mieliśmy też więcej przestrzeni do pokrycia przez zawodników. Z minuty na minutę było coraz gorzej, byliśmy coraz bardziej zmęczeni, więc musieliśmy dokonać pewnych zmian, które pomogły nam zdobyć tę kolejną bramkę, lecz było w tym meczu dla nas to bardzo trudne.

Ten mecz przyniósł dwie kontuzje w Wiśle. Dawida Szota, który na rozgrzewce dostał coś w rodzaju „postrzału” w okolicach krzyży i nie był w stanie normalnie biegać oraz Igora Łasickiego, który nabawił się urazu kolana. Zapytany o te kontuzje, jak są poważne, trener Wisły odparł: - Nie wiemy w tym momencie, co stało się dokładnie. Musimy przeprowadzić badania. Mogę potwierdzić, że jedenastka jaką mieliśmy od początku to był Szot z prawej, Eneko z lewej strony praz dwóch środkowych obrońców - Alan i Igor. Przez tę kontuzję na rozgrzewce musieliśmy to zmienić, musieliśmy zmienić ustawienie i potem w trakcie meczu poprzez kontuzję Igora musieliśmy dokonać kolejnych zmian.

Jaki był plan gry Wisły w dziesiątkę w Katowicach? Tak o tym mówi Albert Rude: - To było dla nas jasne, że grając jednego mniej będziemy mieli sytuację „dwóch na jednego” na bokach. Z tych sytuacji będą starali się stworzyć sytuacje poprzez dośrodkowania. I to, co chcieliśmy osiągnąć, to lustrzane ustawienie, czyli pięciu na pięciu z tyłu, trzech zawodników w środku, gdzie była sytuacja dwóch na trzech i jednego zawodnika z przodu. I w tej sytuacji, kiedy mieliśmy z przodu ustawienie dwa plus jeden, chcieliśmy wykorzystywać to poprzez kontrataki. Graliśmy tak aż do momentu w drugiej połowie, kiedy dokonaliśmy paru zmian. Przed tymi zmianami i po tych zmianach było dla nas jeszcze trudniej ze względu na obciążenie, jakie mieli zawodnicy i przestrzenie, które musieli pokrywać. Było nam ciężko radzić sobie z intensywnością przeciwnika w tym meczu.

Rafał Górak: Jestem niezmiernie dumny i szczęśliwy

Trener zwycięskiego GKS-u Katowice Rafał Górak powiedział z kolei: - Tak, jestem niezmiernie rad z powodu zwycięstwa i dopisania trzech punktów. To dla nas duża sprawa, bo też i dzień wyjątkowy pod względem frekwencji. Z tego jestem niezmiernie dumny i szczęśliwy. Niewątpliwie w momencie, kiedy jesteśmy w takiej, a nie innej dyspozycji, kto śledzi to wie, to przewaga jednego zawodnika to dużo i zdaję sobie sprawę, że ten wynik jednak ta czerwona kartka w jakiś sposób reżyserowała. Jednak Wisła jest jednak na tyle dobrym zespołem, że w szczególności w działaniach ofensywnych trzeba mieć się na baczności i nie ustrzegliśmy się błędów, bo straciliśmy dwie bramki. Tutaj na pewno trochę do poprawy. Jednak tak jak powiedziałem, utrzymujemy wysoką dyspozycję. Wiemy co chcemy grać i tutaj ta przewaga jednego zawodnika na pewno nie była jakby czymś, co zmieniło diametralnie sposób naszego grania, tylko graliśmy po prostu dalej swoje. Tak jakbyśmy grali przeciwko pełnemu składowi Wisły. I tutaj się absolutnie nic nie miało zmienić. To też dlatego jestem bardzo zadowolony z realizacji wielu rzeczy, które zespół dzisiaj zrobił. No i cóż, teraz bardzo istotna sprawa, aby 34. mecz tej kampanii rozegrać w Gdyni w sposób taki, aby być po nim po prostu bardzo mocno zadowolonym. Musimy się do tego meczu jak zwykle przygotować. Nic nie zmieniając w kwestii samych przygotowań, ile po prostu mając zimne głowy i jak najbardziej ciesząc się tą chwilą, która teraz w Katowicach jest. Także jeszcze raz bardzo gratuluję zespołowi i jedziemy dalej.

Trener GKS-u został zapytany jak czuje się z faktem, że prowadził zespół, który wygrał z Wisła Kraków pierwszy raz od 21 lat. Odpowiedział: - Jestem bardzo małym elementem historii rywalizacji tych klubów. I jeżeli byliśmy na deficycie, a wiadomo, że w historii tych pojedynków na deficycie byliśmy, to cieszę się, że dopisaliśmy zwycięstwo i ono jest teraz po naszej stronie. To historia i w kronikach na pewno ten mecz w jakiś sposób zostanie odhaczony, ale poza tym to normalny mecz i trzeba sobie zdać sprawę, że te trzy punkty są po prostu trzema punktami i niczym innym. Poza tym, że wartość jakąś na pewno ten mecz również kronikarską ma.

Zapytany o sędziowanie i brak podyktowanie rzutu karnego dla GKS-u po ręce Jakuba Krzyżanowskiego, Rafał Górak odpowiedział bardzo spokojnie: - W ostatnim czasie bardzo nie podoba mi się narracja, która płynie pod względem sędziów ze strony trenerów I-ligowych. Ja się z tym nie zgadzam, wydaje mi się, że wielokrotnie powinniśmy się wspierać. Ja również na przestrzeni tych 33 meczów mógłbym parę meczów wskazać, w których miałem bardzo duży żal, ale nigdy ich nie artykułowałem zewnętrznie. Uważam, że sędziowie robią wszystko najlepiej, tak jak potrafią. To są też ludzie i mimo, że dzisiaj możemy mówić o VAR, ale ja doskonale sobie zdając sprawę analizuję bardzo dużo rzeczy i bardzo dużo rzeczy dostrzegam. Niekiedy granica pomiędzy jedną, a drugą decyzją, jest bardzo ciężka i to nie są łatwe decyzje. Nie mam najmniejszych dzisiaj zastrzeżeń do sędziowania.

GKS Katowice pozostaje w grze o bezpośredni awans do ekstraklasy. Jeśli Lechia Gdańsk pokona w niedzielę Arkę Gdynia, to dystans „Gieksy” do tej ostatniej pozostanie przed ostatnią kolejką jedynie na trzy punkty. A w ostatniej serii gier Katowice jadą właśnie do Gdyni. Zapytany czy będzie oglądał derby Trójmiasta, trener GKS-u odparł: - Niedziela? 20:30? Sądzę, że będzie parę spraw do załatwienia, może jeszcze też innych.

Jeden z dziennikarzy dopytywał czy trener GKS-u czuje szczególną satysfakcję z ogrania Wisły po tym, jak jesienią przegrał z nią w Krakowie w doliczonym czasie gry. Szkoleniowiec kolejny raz pokazał, że jeste bardzo wyważony w swoich wypowiedziach. Odparł bowiem: - Nie. Powiem szczerze, że nie mam w sobie czegoś takiego, że chcę się za coś rewanżować. Nigdy nie miałem tego w swoim charakterze. Nie chcę odbijać pięknym za nadobne. Nigdy tak na to nie patrzyłem. Po prostu przegrałem w Krakowie mecz. Mogliśmy to spotkanie przecież tam wygrać. W jakiś sposób sami żeśmy zawinili. Tutaj graliśmy nowe zawody i to jest nowa historia, nowy mecz i nowy czas. Nie patrzyłem na to w kategoriach absolutnie rewanżu, tylko jako meczu GKS Katowice wobec Wisła Kraków na Bukowej w Katowicach i to było dla mnie najważniejsze.

Kolejny dziennikarz zapytał o Antoniego Kozubala i fakt, że bardzo spokojnie podchodzi on do tego, co dzieje się na boisku, koncentrując się po prostu na swoich obowiązkach. Tutaj trener Górak się zgodził: - Bardzo dobrze mi się pracuje z zawodnikami, którzy rzeczywiście ten układ nerwowy mają w taki sposób troszkę scementowany. Antek taki ma, to jest jeszcze bardzo młody człowiek i proszę wierzyć, że i emocji było w nim bardzo dużo. Natomiast rzeczywiście w czasie gry jest bardzo mocno „zajawiony” na tym, co robi na boisku i to jest jego atut. Potrafi tę zimną krew utrzymać. Nie tylko Antek. Wydaje mi się, że oglądając poczynania „Gieksy” na boisku widać, że zawodnicy mają naprawdę system nerwowy wyłączony i koncentrują się na grze. A to jest bardzo istotne, aby po prostu nie dać się ponieść tym emocjom, które niekiedy jak najbardziej w piłkarzach są. Zespół po prostu jest bardzo dojrzały.

Wisła prowadziła w tym meczu 1:0, ale jak podkreśla szkoleniowiec GKS-u, nie spowodowało to u niego jakiejś nadmiernej nerwowości: - Na pewno nie byłem pewny, że zakończy się takim, a nie innym wynikiem, bo to był moment, kiedy straciliśmy bramkę. Wiadomo, że piłka po nodze, rykoszet wpadł za tzw. kołnierz Dawidowi. Nawet przez moment nie pomyślałem, że oni spuszczą głowy i że się w jakiś sposób rozregulują. Wiedziałem, że w nich jest ogromna chęć co do tego sezonu, co do tego meczu i wiedziałem, że wszystko jest jeszcze przed nami. Nie był to moment, który by mnie w jakiś sposób bardziej zdenerwował. Bardziej zdenerwowały mnie ostatnie może fragmenty meczu i z tych takich ośmiu minut, to tam więcej mi się cisnęło słów na usta, ale tacy już są, bo jak już byłem może bardziej zły, no to oczywiście strzelili bramkę piątą i tak powiedzieli trenerze, spokojnie, wszystko pod kontrolą, także OK.

Zapytany z kolei jaką wartość w roli kapitana stanowi dla niego Arkadiusz Jędrych, Rafał Górak powiedział: - Niewątpliwie jeśli wziąć skalę tych bramek, które strzelił w stosunku do tego, jakim jest kapitanem, to można powiedzieć, że to się idealnie równoważy. Jest ogromną wartością ważną w naszej szatni. To niesamowite ułożony i dojrzały mężczyzna i to jest bardzo istotne. Natomiast same wydarzenia na boisku, bramka, stary fragment gry, to są rzeczy dopracowywane w każdym detalu przez nas i mając dzisiaj naprawdę raz, bardzo dobrze zawodników wykonujących stary fragment gry, a dwa, bardzo dobrze wbiegających zawodników, odpowiedni timing w pole karne, można bardzo dużo z tym wszystkim zrobić. I niejednokrotnie dzięki stałym fragmentom gry rzeczywiście zdobywamy bramki. To już jest elementem wyćwiczonej pracy, ale taki zawodnik jak Jędrych to codziennie ci się pali do pracy, na treningu i to jest właśnie ich zasługa, że ich to wszystko nakręca, że bardzo do tego profesjonalnie podchodzą i tak jak powiedziałem, to jest dojrzała już grupa ludzi, a Arek jest można powiedzieć, taką esencją, taki kapitan z prawdziwego zdarzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Trener Wisły Kraków Albert Rude po klęsce w Katowicach: Było nam ciężko radzić sobie z intensywnością przeciwnika w tym meczu - Gazeta Krakowska

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto